Metallica - 9 IX 1996



Metallica - 9 wrzesień 1996 - 'Spodek' - Katowice


... kliknij w foto aby powiększyć ...



"Koncert Metalliki w katowickim "Spodku" zdecydowanie zdetronizował wszystko, co do tej pory widziano w tej hali (...) Już widok samej sceny robił wrażenie. Stała na środku płyty "Spodka", więc widzowie otaczali zespół z wszystkich stron. Scena składała się jakby z dwóch wysp, na których stały perkusje. Grający na bębnach Lars Urlich, używał to jednej to drugiej. Perkusje powoli kręciły się dookoła (...) Muzycy promowali wprawdzie swoją najnowszą płytę, ale grali utwory z wszystkich krążków. Z fragmentów numerów z debiutanckiej płyty "Kill 'Em All" zrobili genialną wiązankę. Podobnie zrobili z "balladami", które zakończył ich największy przebój "Nothing Else Matters" wykonywany na początku przez samego Hetfielda siedzącego na wysokim stołku (...) 


Cały występ trwał 2,5 godziny. Po pół godzinie bisu coś zaczęło się psuć. Trzeszczało w głośnikach, światła zaczęły chaotycznie gasnąć. Nagle buchnął ogień i jakiś człowiek zapalił się od niego. Przebiegł między sceny i tam rzucili się na niego ochroniarze, by go zgasić. Wszyscy wstrzymali oddech. Zgasło światło, a dwie kilkunastometrowe konstrukcje przewróciły się na scenę, na której akurat nie było muzyków. Za moimi plecami kilka osób zastanawiało się, czy nie uciekać z hali. Po scenie jacyś ludzie biegali z latarkami (...) Do końca koncertu część publiczności zastanawiała się, czy dramatyczne wydarzenia na scenie były wyreżyserowane. Tylko prawdziwi znawcy Metalliki wiedzieli, że grupa lubi robić takie niespodzianki. Przed koncertem "awaria" została precyzyjnie przetrenowana."

W Gazecie Wyborczej znalazła się też wzmianka o przylocie muzyków i poszukiwaniu przez nich... pierogów:

"Od soboty w Katowicach gościli muzycy najsłynniejszej na świecie grupy metalowej. W przeddzień jedynego koncertu w Polsce bezskutecznie próbowali znaleźć w mieście restaurację z pierogami. Metallica przyleciała czarterowym samolotem na lotnisko w Pyrzowicach. Wiele godzin czekały na zespół tłumy fanów. Przed wyjściem z odprawy celnej ochroniarze ustawili szpaler i czwórka muzyków błyskawicznie weszła do autokaru. Na drodze do "Spodka" grupę pilotowała policja. Na koncert amerykańskiego zespołu przyszło ponad 9000 fanów. Jeszcze przed godz. 17 "Spodek" otaczał gęsty tłum ludzi - niektórzy czekali już od rana."

1 komentarz:

  1. Byłem. Pamiętam. Dzięki stary. Zajebiste wspomnienie ;-)

    OdpowiedzUsuń